No to kolejne zauroczenie a raczej romans, który trwa od kilku lat, historia jest prosta. W moje ręce wpadła bezkształtna, brudna bryłka gliny niepozorna, a jak się okazało z wielkimi możliwościami. I jak to pozory mogą mylić.

Zaczęłam lepić, oczywiście pierwsze produkty wprawiały mnie w zachwyt, a po latach na to patrzę i myślę co ja miałam w głowie.., ale tak to jest na miłosnym haju. Pewnego dnia Krzyś postanowił mnie „ popchnąć” w tym kierunku, a ja stwierdziłam że to jest szalony, a zatem wspaniały pomysł. I tak oto Dzień Dobry, Witam -  MOKOSHE .

Kilka słów o nazwie MOKOSHE czyli fuzji z Mokoszą. Kim była? To słowiańska bogini, jedyna kobieta w boskim panteonie. Zależy na jakie źródła się trafi, ale mówią o niej matka ziemia i ta wersja jest mi najbliższa. Ulepiła człowieka z gliny, a Perun dał mu duszę. Czyż nie cudna legenda?

Słowianie byli blisko natury, więc bliscy byli i nam.

MokoSHE to też ja, SHE -Agnieszka to w mojej głowie rodzą się pomysły, ja je lepię i ja nadaje im kształt. Dzięki ceramice czuje się szczęśliwa, mogę tu realizować swoje pomysły, swoje marzenia. Czuję że jestem w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie, a przyszłość napawa mnie, nas optymizmem.  Na tym wózku nie jadę sama, jak się wywrócę na jakimś zakręcie, ma  mnie kto otrzepać z kurzu.

Krzyś ogarnia to czego ja kumam, więc jest niezastąpiony, najlepszy, jest moją prawa ręka i lewym okiem. Jak trwoga to do niego.  Konstruuje nasze meble wystawowe, naprawia piec i wiele, wiele więcej.  Robi to czego na pierwszy rzut oka nie widać. ale dzięki czemu to wszystko działa jak trzeba. To moja spokojna i opanowana przystań. O Krzychu love you.  

No to chyba tyle na tą chwilę.

pozdrawiamy Agnieszka, Krzyś, kotka Gaja i pies Tadzio